Od paru miesięcy, kilku mieszkańców Krakowian skarży się na dość agresywne podwyższanie terenu przy ich działkach. Ich zdaniem powoduje to piętrzenie się wody i okoliczne podtopienia. Mieszkańcy boją się, że całkowite zasypanie nieruchomości spowoduje zalewanie ich działek, a także wylewanie się wody na ulicę i jej drugą stronę, na której znajdują się uprawy rolne.
Poza tym już teraz widać, że wielotonowe ciężarówki zniszczyły asfalt, który był położony zaledwie kilka lat temu, a to co przywożą stanowi raczej odpad pobudowlany niż zwykłą ziemię.
W tej sprawie napisali już pismo do starostwa, ale te odpowiedziało, że sprawa leży w kompetencji wójta Gminy Nadarzyn. Ten ostatni natomiast w swojej odpowiedzi poinformował, że sprawa została załatwiona. Gminna Spółka Wodnomelioracyjna udrożniła już meliorację i teren został osuszony, a co do drogi, to został ustawiony znak zakazu wjazdu dla samochodów ciężarowych, a także zostały podjęte działania w celu wyegzekwowania od sprawcy, naprawy zniszczeń.
Zainteresowanych osób takie pismo nie uspokoiło. Woda stoi, a ciężarówki dalej wjeżdżają na drogę i przywożą jakieś odpady. Osoby z którymi rozmawialiśmy miały nadzieje, że sprawą zainteresował się koordynator do spraw inwestycji (nie możemy podać jego danych identyfikujących, ponieważ otrzymaliśmy od niego taki zakazujący wniosek, ale pozdrawiamy pana Tomka), który widziany był w tym tygodniu przy problematycznej działce, ale chyba nie do końca zadziałał, bo dzisiaj przywieziono kolejne tony ziemi.
Nasz portal zapytał wójta, czy wydawał jakieś decyzje, ewentualne zgody na podwyższanie terenu, a także czy w tej sprawie Gmina podjęła jakieś działania, ale niewiele w tej sprawie możemy napisać. Odpowiedź była bardzo krótka. Dowiedzieliśmy się z niej, że zgód nie było, a na drugie pytanie odpowiedź otrzymaliśmy w postaci jednego wyrazu, że: TAK.
Niestety, tu po raz kolejny widać, że działania Gminy nie zawsze idą w kierunku takim, jakim życzyliby sobie jej mieszkańcy, tym bardziej, jak sugerują osoby z którymi rozmawialiśmy, że ich sąsiadem jest dawny radny z Ruśca i przy sprawach na pozór łatwych do załatwienia, napotyka się na opór.
Nie spójne są też przepisy prawa, które można interpretować w dowolny sposób, albo trzeba udowadniać, że nie jest się garbatym.
Okazuje się, że właściciel gruntu może dysponować przedmiotem swojej własności zgodnie z zasadami współżycia społecznego oraz społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swojego prawa, ale nie może on poprzez swoje działanie negatywnie oddziaływać na grunty sąsiednie. Nie może on samodzielnie zmieniać stanu wody na gruncie, a zwłaszcza kierunku odpływu znajdującej się na jego gruncie wody opadowej ani kierunku odpływu ze źródeł - ze szkodą dla gruntów sąsiednich. W przypadku gdy takie działanie zostanie stwierdzone, właściciel gruntu ma obowiązek usunięcia przeszkód oraz zmian w odpływie wody, powstałych na jego gruncie.
Taki obowiązek może nakazać wójt po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego. Tylko co mają zrobić mieszkańcy, kiedy wójt widzi osuszony teren, a policja dojeżdża kiedy ciężarówek już nie ma?