20 kwietnia 2024, imieniny obchodzą: Agnieszki, Czesława, Amalii

~NSA
20:42 17-04-2024
NSA wróciło sprawę do WSA , takie mamy Sądy!... więcej »
~myślący
13:48 17-04-2024
Przepisy nie mówią, że jeden radny podejmuje decyzję za RG. Zatem... więcej »
~qwerty
09:01 17-04-2024
kiedy posiedzenie NSA?... więcej »

Kronika obozu harcerskiego "Akcja Kormoran" z roku 1959. cz.II

Komentarzy (1)
26-08-2010

Fot.: Palenie słomy z sienników

Kronika obozu harcerskiego w Mikołajkach –rok 1959.

15/VII/59r.Ttrzynasty dzień obozu. Środa.
Dzień feralny i nasz obóz harcerski liczy trzynastu harcerzy z komendą. Ja wyjeżdżam do Mikołajek z Bogdanem, harcerze pozostają z kwatermistrzem Zenkiem, mają robić schody zejściowe do jeziora, bo obóz nasz jest w lesie na górze, a zejście jest strome i piaszczyste, wprost niemożliwe do przejścia, że nie jeden z naszych się przewrócił, lub zsunął jak na ślizgawce. W tym dniu wyjeżdża do domu Marek Majewski z powodu bardzo ciężkiej choroby matki. Dzień jest bardzo gorący, ledwo przyszedłem z Mikołajek, a w obozie chłopcy nic nie zrobili, zbuntowali się z powodu, że Bogdan poszedł ze mną do Mikołajek, a drogę powrotną ledwo przyszedł i oni mu tego zazdrościli, tej pięciokilometrowej trasy w jedną stronę, a sami cały dzień zbywali.Cała drużyna na obozie do tego dnia nie wykazała się żadną chęcią do pracy na terenie obozu, a o nauce śpiewu to tylko aby ustami ruszać.
Źle zachowują się na obozie i nie przestrzegają obowiązków harcerskich, ani regulaminów Walenty Oprządek , Henryk Dobroliński, który zawsze wyrzuca chleb wracając z kuchni w nieodpowiednie miejsca. Bogdan Duda, który sprzeciwia się obowiązkom, jest zaczepny  i nerwowy, wywołując z innymi różne Bujki i kłutnie.
Ognisko w komendzie Hufca wieczorem, na ognisku śpiewał nasz harcerz Wiktor Smoleń. (Przyszedł rozkaz).

16/VII/59r. Czternasty dzień obozu. Czwartek.

Fot.: Dh. Leon Giżycki


Bardzo ciepło, dzień rozpoczynamy jak zwykle gimnastyką poranną, no i bieg na 600m., który prowadził Zenek, najlepiej wypadł oczywiście sam kwatermistrz i bardzo miły harcerz Tadeusz Duda.
W godz.9.00- 12.00 prace przy schodach zejściowych do jeziora, najlepiej pracował Władysław Kuna.
Na apelu wieczornym wyznaczam karę:
Rozkaz b 9/59 , Andrzej Szustak złamał regulamin na warcie nocnej w dniu 15/VII.br., za przekroczenie regulaminu wyznaczam karę: nie wolno wyjść z obozu przez cały dzień, oprócz wyjścia na śniadanie, obiad i kolację, na apelu wieczornym meldunek w pełnym umundurowaniu o wykonaniu kary. Komendant obozu Giżycki Leon.

17/VII/59r.Pietnasty dzień obozu. Piątek.
Dzień upalny, pobudka godz.6.30, warta drugiej zmiany z nocy jak zwykle śpi do 8-mej, śniadanie 8.30. Po śniadaniu kończymy dalsze 5 schodów. Po obiedzie gawęda harcerska i nauka piosenek, mała przepierka i dzień zszedł nam szybko, wieczorem mycie i ognisko w sąsiedniej drużynie żeńskiej. Z ogniska wracamy bez szmeru do obozu, bo obowiązuje cisza nocna i przyjemny sen do następnego dnia. Czuwaj.


18/VII/59r. Szesnasty dzień obozu. Sobota .
Dzień upalny. Po śniadaniu ja wyjeżdżam do Mikołajek statkiem, wracam pieszo. W obozie wszyscy kończą schody, po zakończeniu kąpiel i zajęcia indywidualne, przepierka, prasowanie, czyli przyszykowanie do niedzieli i wieczorem ognisko własne na którym uczyliśmy się śpiewać , ognisko przeciągnęło się do godz.22.00 Cisza nocna. Czuwaj.


19/VII/59r. Siedemnasty dzień obozu. Niedziela.
Dzień wolny od zajęć, a więc nie mamy żadnej pracy. Rano mieliśmy iść do kościoła, ale padał deszcz i silny wiatr, tak że do obiadu siedzieliśmy w obozie i gawędziliśmy. Po obiedzie miał być przejazd statkiem po jeziorze, jednak z tego nic nie wyszło, bo statki nie przyjechały, a komenda Hufca nie zainteresowała się tym przyjazdem, tak nas zawiedli. Wieczorem miała być zabawa w Komendzie i też nie było. Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani tym porządkiem na obozie. Wieczorem rozpaliliśmy ognisko do godz.22.00. Czuwaj.


20/VII/59r. Osiemnasty dzień obozu . Poniedziałek.
Dzień upalny. Jak zwykle pobudka  o godz. 6.30, gimnastyka , mycie i inne. Dzień ten rozpoczęliśmy bardzo wesoło bo o 9 tej do 12.30 uczył nas śpiewać dh. Jaroń z Komendy Hufca, szczególnie podobała nam się piosenka pt. Słońce świeci. Wszyscy śpiewaliśmy ją bardzo wesoło i z uśmiechem. Pora obiadowa bardzo przyjemna po takim śpiewie kąpiel. Wieczorem ognisko w sąsiedniej drużynie harcerskiej żeńskiej  z bardzo ciekawą gawędą.  Czuwaj.
Bardzo przepraszamy bo ogniska nie było dlatego………………..a dlaczego?
Wyruszyliśmy na jednodniowy biwak o godz.20tej w poniedziałek.
Rozkaz Z.22/59 Akcja „Kormoran”

Fot.: Obiad na biwaku

Jednodniowy biwak z noclegiem w Iznocie, około 6 km. od naszego obozu, wieś typowo mazurska.
uczestnicy: 1.Krzysztof Buze, 2.Tadeusz Duda, 3.Władysław Kuna, 4.Andrzej Szustak, 5. Andrzej Michałowski, 6. Wiktor Smoleń, 7.Stefan Kiliński, 8. Zenon Włastowski. W obozie pozostali: 1. Bogdan Duda, 2. Walenty Oprządek, 3. Henryk Dobroliński.
Na biwaku.
Wyruszyliśmy z obozu o godz.20-tej w pełnym umundurowaniu z plecakami tempo przyspieszamy, bo jest późno, droga do wsi prowadzi przez las. Idziemy szybko ze śpiewem. Do wsi dochodzimy jest już ciemno, idziemy ze śpiewem i mijamy pierwsze gospodarstwa mazurskie, gdzieś w oddali widzimy ognisko harcerskie. Zatrzymujemy się na skrzyżowaniu dróg i szukamy noclegu. Znajdujemy nocleg u jednego gospodarza, który przyjął nas bardzo chętnie, wyznaczając miejsce na nocleg na górze stajni na sianie. Po krótkiej rozmowie z gospodarzem i posiłku kolacji rozkładamy koce do spania , o godz.23ciej do rana . Czuwaj.

21/VII/59r. Dziewiętnasty dzień obozu. Wtorek.
Dzień zaczyna się upalny, wstajemy godz.6.00 rano, wytarmoszeni w tym sianie, pełno go we włosach i ubraniach, przystępujemy do porządkowania się i pakowania. Po krótkiej rozmowie dziękujemy już gospodyni za nocleg, bo gospodarza nie było i udajemy się na rozbicie biwaku, na małej górze, przy rzece wpadającej do jeziora Śniardwy . Ustawiamy szybko kuchnię no i śniadanie. P śniadaniu wędrówka do przystani odległej około 3 km. Idziemy we czwórkę , ja Zenek, Stefan i Wiktor po chleb. Wracamy z pustymi rękoma chleba nie ma. Szykujemy do obiadu zupę jarzynową z kostek i konserwy mięsne. Przed tym udajemy się do wsi aby kupić chleba i kartofli, przewodniczy Michałowski i in. Obeszli całą wieś i kupili z ledwością  zaledwie trochę chleba i kartofli. Obiad był bardzo dobry, gotował go dh. Andrzej Michałowski, pomoc Szustak, za co otrzymał sprawność kucharza. Po obiedzie kąpiel i pakowanie do wyjścia .O godz.18tej wyruszamy w drogę powrotną do obozu. Natomiast w obozie pozostali chłopcy, rządzili się bardzo dobrze. Zastępcą moim był Bogdan Duda, podczas mojej nieobecności. Godz.22ga. Cisza nocna. Czuwaj.

22/VII/59r. Dwudziesty dzień obozu. Środa.
Dzień wolny od zajęć. Święto Odrodzenia Polski. Obozy harcerskie wyjeżdżają do Rucianego, my jednak pozostajemy w obozie, nie wyjeżdżamy nigdzie, tylko dzień ten przeznaczamy na własne zajęcia indywidualne, pisanie ostatnich listów, piosenek, różne pogadanki i gawędy z przebiegu całego obozu, oraz podsumowanie prac i żywności podczas obozu harcerskiego w Mikołajkach (Mazury). Czuwaj.


23/VI/59r. Dwudziesty pierwszy dzień obozu. Czwartek.

Fot.: Likwidacja obozu

Przygotowania do likwidacji obozu, ostatnia kąpiel w jeziorze, częściowe pakowanie plecaków. Jesteśmy lekko zdenerwowani ze już tak szybko kończy się nasz obóz harcerski. Podsumowujemy plan pracy co zrobiliśmy, a co nie, jakie jest zadowolenie harcerzy na obozie, jednak wszyscy czujemy się bardzo dobrze i wesoło spędziliśmy ten obóz, choć ciężko było czasami, ale wesoło. Wieczorem pożegnalne ognisko w komendzie Hufca i zielona noc, dla nas nie dobra , bo musieliśmy dobrze pilnować na warcie nocnej.

24/VII/59r. Dwudziesty drugi dzień obozu Piątek.

Fot.: Palenie słomy z sienników

Z samego rana godz.6.00 wstajemy (pobudka) i do pracy. Mamy szybko zlikwidować obóz do godz.10tej.Pakujemy plecaki, sienniki, słomę palimy na miejscu i wreszcie likwidacja namiotu, latryny i in., ziemię zdeptaną zruszamy szpadlami, żeby nie było znaku i śladu po obozie, wszędzie porządek.
O godz. 10tej jesteśmy gotowi do odjazdu, ale zaraz : nasze rzeczy spakowane wynieśliśmy na drogę, czekając na samochód. Godz. 12ta jemy jeszcze obiad z kuchni obozowej i o 13tej wyruszamy pieszo do stacji kolejowej w Mikołajkach, a sprzęt odwożą nam samochodem. No i na reszcie jesteśmy na dworcu, po chwili czekania ładujemy się z drużyną sąsiednią na obozie do jednego wagonu. Godz. 16ta. Wagon jak wagon, bardzo nam niewygodnie , pełno sprzętu, duszno i ciasno, jednak musimy przetrwać, bo to jest ostatni dzień. Nareszcie wyjeżdżamy  o godz. 18tej, wszyscy jesteśmy w komplecie i zdrowi. Żegnamy nasz obóz i miasto z którego się żywiliśmy. „Żegnaj obozie”

Fot.: Oczekiwanie na odjazd

Jazda jeszcze raz piszę trochę niewygodna trzęsie jak w starym pudle. Jedziemy całą noc z Mikołajek przez Ełk, Białystok i do Warszawy. Na miejscu w Pruszkowie  jesteśmy na godz. 8mą rano i nareszcie jesteśmy wolni od tej jazdy. Na peronie krótkie pożegnanie i odjazd do swoich środowisk.
Tak zakończyliśmy pierwszy obóz harcerski naszej drużyny. Rok 1959. Czuwaj.
Komendant obozu pwd.dh.Leon Giżycki

Komentarze:
04-12-2010
~kasia:
ciekawe
 
Copyright © 2010 - 2024 Nadarzyn.tv
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE. DALSZE ROZPOWSZECHNIANIE ARTYKUŁÓW, ZDJĘĆ, FILMÓW, TYLKO NA PODSTAWIE PISEMNEJ ZGODY WŁAŚCICIELA PORTALU