Wyznaczona na dzisiaj sprawa sądowa dotycząca protestu wyborczego została przełożona na 13 stycznia 2015 roku. Powodem takiej decyzji był brak potwierdzający skuteczne zawiadomienie wszystkich wnioskodawców. Sąd nie otrzymał do dnia dzisiejszego od poczty tzw. "zwrotek" od dwóch wnioskodawców, Ewy Bernatowicz oraz Małgorzaty Wąsiewicz.
Nie jest prawdą jak próbują to zmanipulować pracownicy gminni na swoim Facebookowym fanpage, że powodem odroczenia sprawy było nie przyjście na nią wnioskodawców.
Jeżeli pracownicy gminni podeszli by do sprawy uczciwie i rzetelnie to wiedzieli by, że "Niestawiennictwo stron w zasadzie nie tamuje rozpoznania sprawy. W razie jednak niestawiennictwa pozwanego Sąd może wydać wyrok zaocznie, a w razie niestawiennictwa powoda, który NIE ŻĄDAŁ ROZPOZNANIA SPRAWY W JEGO NIEOBECNOŚCI - ZAWIESIĆ POSTĘPOWANIE".
Tymczasem wszyscy wnioskodawcy składali żądania, aby sprawa mogła się odbywać nawet podczas ich nieobecności i tylko brak dwóch potwierdzeń dostarczenia wezwań na sprawę, był powodem jej zatamowania.
Przypomnijmy, że dzisiejsza rozprawa miała dotyczyć protestu wyborczego tegorocznych wyborów samorządowych w których Komitet Wyborczy Zielona Gmina Nasz Dom oraz KWW Arkadiusz Koper - Platforma dla Nadarzyna, dopatrzyli się wielu uchybień i niejasności, które postanowili wyjaśnić za pomocą przysługujących w demokratycznym kraju organu, jakim jest sąd.
Wszelkie próby wyjaśnień, czy nawet wydawania wyroków, jak to miało miejsce w ostatnich Wiadomościach Nadarzyńskich, przez pracowników gminnych, są zbyt wczesne. Formułowane są także przez osoby do tego nieuprawnione.
To sąd zadecyduje, czy w tegorocznych wyborach zostały złamane zasady demokracji, czy też wszystko odbyło się z zasadami kodeksu wyborczego.
Już teraz widać, że sprawa nie będzie łatwa i nie zakończy się tak szybko jak to miało miejsce przy procesach rozpatrywanych po tegorocznych wyborach w naszym kraju.
Sąd powołał na kolejną rozprawę wielu świadków, a także poczynił starania o wiele dowodów i dokumentów.